Samotność to coś co pochłania mnie całego. Głucha cisza, która nie
pozwala mi normalnie żyć. To zaczęło się gdy miałem 6 lat, mój pierwszy dzień w
szkole. Nikt nigdy mnie nie rozumiał, wszyscy dookoła śmiali się ze mnie, że
niby "Gadam do siebie". Nikt nie rozumiał, że potrafię rozmawiać z
duchami, nikt nigdy nie rozumiał, nie rozumiał mnie...
Z rozmyślań wyrwał
mnie głos dziadka dobiegający z korytarza.
-Yoh zaraz spóźnisz się na pociąg, Kino nie będzie zadowolona.- O kurczak
babcia, na samą myśl przeszły mnie dreszcze. Od czubka głowy po palce u stóp
(aż powędrowały pod ziemię tam zaś szturchały mrówki, dżdżownice i inne tego
typu stworki żyjące w glebie).
Usłyszawszy to szybko ubrałem kurtkę, buty wziąłem plecak i pobiegłem na
przystanek. Zobaczyłem, że za mną leci jakiś duch. Zapewne dziadek wysłał go by
mnie pilnował.
Anna:
Życie potrafi
dogłębnie ranić człowieka. Każdego mieszkańca świata dosięga ból, ale nie
chodzi mi o ten fizyczny lecz psychiczny. Pierwszy z nich nie jest nawet w
połowie tak dotkliwy jak ten, którego czujemy w środku. Ludzie nie wytrzymują
tak głębokiej rany na sercu, więc nie jest możliwe by jedna osoba zniosła ten
niewyobrażalny ból całego świata..., a jednak jest ktoś, dla kogo strach,
smutek i nienawiść nie są obce i to od najmłodszych lat.
* *
*
Czemu życie jest
takie okrutne? Nie dam dłużej rady...
* *
*
Z tym właśnie
zmagam się codziennie, bez nawet jednego dnia wytchnienia. Od kiedy miałam 6
lat, te myśli nie odstępowały mnie na krok, więc przez te trzy lata trochę się
uodporniłam na ból. Choć są chwile gdy nie dale sobie rady...
* * *
Wstałam o godzinie
6:00, gdy otworzyłam oczy poczułam okropny ból, jeszcze większy niż zazwyczaj.
Musiało stać się coś naprawdę złego... Poszłam do łazienki by się przebrać i
wziąć krótki prysznic. Wchodząc do łazienki zobaczyłam w lustrze iż po moim
policzku płynie krew. Szybkim ruchem starłam wyżej wymienioną szkarłatną ciecz.
Po kąpieli skierowałam się do jadalni by zjeść śniadanie i wybić kubek zielonej
herbaty z jaśminem, ona zawsze uspokajała choć na chwilę ból, który tak bardzo
nie dawał mi spokoju. W pomieszczeniu spotkałam moją mentorkę.
-Witaj Anno. Ciężka noc, prawda?-brzmiało tak bardziej jak stwierdzenie
niż pytanie, ale z czystej grzeczności trzeba odpowiedzieć.
-Witam. Tak, było ciężko, ale dam radę.
-Wiem moja droga. Jesteś naprawdę silną, inteligentną i rozsądną
dziewczyną jak na swój wiek. Odwrotnie niż mój wnuk, ale do rzeczy. Wiesz o co
mi chodzi?- odparła, a ja wiedziałam przekazała mi wszystko telepatycznie.
-Więc jak Anno?- spytała po chwili milczenia.
-Dostosuję się. - odparłam krótko i skierowałam się w stronę kuchenki,
gdzie wstawiłam wodę na mój ulubiony orzeźwiający napar.
Yoh:
Razem z moim duchem
ochroniarzem weszliśmy do pierwszego wolnego wagonu (tak właściwie to Yoh
wszedł, a duszek wleciał ). Usiadłszy pogrążyłem się we własnych rozmyślaniach.
Nie wiem czy trochę
nie przesadzają z tym, że chcą żebym miał żonę w tak młodym wieku. Bądź, co
bądź nie powiedzieli, że od razu mam się żenić. Może po prostu mam ją poznać.
Kurczak, przecież ja nie potrafię rozmawiać z dziewczynami.
-Hmm...
-O czym tak myślisz?- spytał duch
-Myślę jaka ona jest.-odparłem-Tak przy okazji to jestem
Yoh.-powiedziawszy to uśmiechnąłem się serdecznie.
-Ja jestem Amidamaru.- powiedział z uśmiechem- Nie martw się Yoh, na
pewno nie jest taka zła.-dodał po chwili.
-Dziękuję Amidamaru.- reszta podróży minęła nam w milczeniu.
* * *
-Yoh wstawaj!.
Yoh!!... YOH!!!...-usłyszałam, że ktoś głośno krzyczy mi do ucha. Strasznie się
wystraszyłem z tego powodu i spadłem z siedzenia w wagonie (biedna główka Yoh
T-T).
-Auć!!- powiedziawszy to zacząłem masować obolałą część ciała, -Kurczak
to naprawdę bardzo bolało.- dodałem po chwili, oczywiście z wielkim uśmiechem
na ustach.
* * *
Gdy wyszliśmy z
pociągu skierowaliśmy się od razu w stronę Osorezańskiej rezydencji Asakurów.
Dalszą drogę szliśmy w milczeniu. Dotarliśmy, a ja zapukałem. Otworzyła mi moja
babcia.
-Cześć babciu!- powiedziałem machając ręką.
-Wejdź wnuku, obiad jest już na stole.- powiedziała, po czym
skierowaliśmy się do jednego z najważniejszych pomieszczeń w domu, zwanego
potocznie jadalnią.
-Jedź!- powiedziawszy to podeszła do schodów.
-Anno zejdź tu do nas!- odparła głośno by dziewczyna ją usłyszała.
Chwilę później usłyszałem ciche skrzypienie starych schodów. Wyżej
wymienione odgłosy stawały się coraz
głośniejsze to znaczy, że postać nimi schodząca była coraz bliżej.
Wstałem z krzesła, w progu pojawiła się
niewysoka blond włosa dziewczyna. Miała na sobie jasne kimono... W tym momencie
popatrzyła się na mnie swoimi wielkimi czarnymi oczami, w których zauważyłem...
ból?
* * *
"Czy wszystko pozostanie tak samo,
kiedy mnie już nie będzie? Czy książki odwykną od dotyku moich rąk, czy suknie
zapomną o zapachu mojego ciała? A ludzie? Przez chwilę będą mówić o mnie, będą
dziwić się mojej śmierci- zapomną. Nie łudźmy się, przyjacielu, ludzie
pogrzebią nas w pamięci równie szybko, jak pogrzebią w ziemi nasze ciała. Nasz
ból, nasza miłość, wszystkie nasze pragnienia odejdą razem z nami i nie
zostanie po nich nawet puste miejsce. Na ziemi nie ma pustych miejsc."
— Halina Poświatowska
"Opowieść dla przyjaciela"
Wszyscy fani Króla szamanów są dla mnie ważni :) duży plus. Możesz zrobić na blogu opcje obserwowania? Dodałabym cię.
OdpowiedzUsuńOczywiście, że mogę dodać. :] :3
UsuńJak na ich wiek, ich sposób myślenia jest naprawdę dojrzały (mam na myśli ich rozmyślania i ostatnie zdanie Yoh). :D No nic, idziemy dalej. XD
OdpowiedzUsuńHeh, Yoh dość często gada kurczak... ale to i tak bardziej cywilizowane ode mnie ;)
Usuńciekawi mnie ich rozmowa...
ciekawe ,że w twoim opowiadaniu Amidamaru jest w wcześniejszym wieku a nie później.Bardzo fajny styl pisania masz.
OdpowiedzUsuń